Odszkodowania

Nie rób lepiej nic na własną rękę, nawet jakbyś miał czekac na oględziny nie wiadomo ile. Z ubezpieczycielami nie ma żartów, jak coś im nie przypasuje, a jest to czasami mały szczegół to możesz pożegnac się z odszkodowanie. Jak wycenią szkodę niedostatecznie to wtedy możesz działać, wkraczając oczyw...

No oby takie branie kasy tu i tam nie okazało się próbą wymuszenia wg instytucji, do których sie udasz. Lepiej załatw wszystko z administracją i przy okazji zapytaj się ich, jak masz postapić w zaistaniałej sytuacji. Co z Twoim prywatnym ubezpieczeniem, jeśli obejmuje ono takie szkody.

Moją babcię ukradli w podobny sposób, zostawiła otwarty balkon, ale mieszka na 3 piętrze. Złodzieje weszli normalnie drzwiami. Nie zgineło nic właściwie cennego, babcia nie jest zamożna, ale ubezpieczyciel też się wykpił. Dzrwi i szkody wewnatrz naprawiała ze swojej marnej emerytury.

No to teraz nie pozostaje nic innego jak szukanie jakiegos eksperta. Jak znajdziesz dobrego to może nie skosi z Ciebie kasy, choć ekspertyza i tak jest zawsze kosztowna. Ale może zawrze także swoją wycenę za drobną dopłatą. Co do wysiedlenia to nie wiem czy to aby obowiązek.

Nic się na razie nie ruszyło. Nie wiem na co oni czekają. No ale był ten długi weekend, więc być może dlatego się to tak przedłuża. Teraz jest mi już właściwie wszystko jedno co orzekną. Jak bedzie szkoda calkowita i marne odszkodowanie to sprzedam go i tyle.

No niestety na forum nie ma eksperta od ubezpieczeń, a szkoda. Ale poszukaj w intrenecie. Wniosek o odszkodowanie to nic bardziej prostego. Musisz po prostu w uzasadnieniu opisac całą sytuację i jakiego uszczerbku na zdrowiu poniosłaś. Może ktoś z Twoich znajomych będzie bardziej się orientował.

Oczywiście, że zgrana grupa, ale trzeba zadzierać jak najbardziej, walczyć o swoje. Gdyby nie własna inicjatywna to nie wiadomo czy dzisiaj mogłabyś chodzić swobodnie. Ktoś ewidentnie popełnił błąd i nie da się tego ukryć moim zdaniem.

Hmm tak na babskie oko to został skasowany cały prawy bok właściwie. Znajomy powiedział, że jest naprawialne, oczywiście mogę skasowac samochód jak chce. Ale ja nie chcę, na jego oko naprawa wyniesie około 4000zł. Jaka jest szansa, że nie będzie to szkoda całkowita i dadzą mi tyle na naprawę?

Dwa dni temu facet wymuszając pierwszeństwo skasował moje auto. Ubezpieczenie w PZU. Wg mnie to szkoda całkowita, a moje auto było warte 6800zł. Czy mogę dać do naprawy auto i naprawiać do 100% wartości? A co mam zrobić jak wycenią mi na 4500zł lub mniej. Jak walczyć i jak nie dać się oszukać?