Odszkodowania

Mój wujek (lat 40) kilka dni temu uległ wypadkowi w pracy. Podczas dźwignięcia kartonu (25kg) coś strzykło mu w kręgosłupie na odcinku lędźwiowym. Po przyjeżdzie do szpitala okazało się, że nastąpiło przesunięcie dysku w okolicy L i S. Wujek jest obecnie na zwolnieniu L4. W piątek BHP-owiec zadzwonił do niego i poinformował, że w żadnym wypadku nie jest to wypadek w pracy, bo ciężar był przepisowy, lecz zmęczenie organizmu.
Czy ten człowiek ma rację? Nie wydaje mi się. Co można zrobić w takiej sytuacji?

Doradzam aby wujek złożył pismo w zakładzie pracy - zgłoszenie wypadku. Koniecznie proszę zadbac o to, aby pismo to zlożone zostało za potwierdzenie odbioru. Pracodawca będzie zmuszony odpowiedziec na nie lub wszcząć postępowanie powypadkowe.

Niech wujek weźmie od lekarza, u którego się leczy, zaświadczenie lekarskie, potwoerdzające, że schorzenie było spowodowane dźwignięciem ciężaru. Takie schorzenia spowodowane dzwignieciem ciężaru kwalifikują się jako wypadki przy pracy. BHPowiec powinien o tym wiedziec, a nie wypisywac kompletne bzdury.

On sobie doskonale zdaje sprawę z tego, że powinien uznać to za wypadek przy pracy. Zresztą tym razem wujek mu nie odpuści. Około 1,5 roku temu była podobna sytuacja, tylko uraz inny. I wtedy też ten człowiek stwierdził, że to nie wypadek.

Haha czyli wg tego Pana wszystkie urazy, jakie pracownicy nabywają pdczas pracy są tylko i wyłącznie z przemęczenia ale jaja, znawca się znalazł Złóż to pismo za potwierdzeniem. Jeżeli będzie gotowy protokół już to przeczytaj dokładnie, gdy nie będzie spisany po Twojej myśli to możesz wnieść zastrzeżenia na piśmie.

To wcale nie jest zabawne. Oczywiście nie sądzę, aby protokół został spisany na korzyść wujka, ale skoro jest możliwość wniesienia zastrzeżeń i dopiero podpisania go, to może coś z tego wyjdzie. Inaczej pewnie sprawa skończy się w sądzie.